Z zebranych przeze mnie żurawin, większość przygotowałam wg babcinego przepisu. Zostawiłam sobie jednak kilogram, by móc trochę poeksperymentować. Żałuje, że tylko tyle, bo możliwości są niezliczone.
Zrobiłam sos żurawinowy, wg Marthy Stewart (o tym już wkrótce) oraz rozgrzewający, lekko korzenny dżem żurawinowy. Wspaniale nada się jako dodatek do mięs, serów, na kanapki czy do słodzenia herbaty.
Już wyobrażam sobie, jak w zimowy, mroźny wieczór zajadam się tym dżemikiem, nie wiem tylko czy to realne. Wątpię, by doczekał tak dalekiego okresu.
Składniki na 2 małe słoiczki:
350 g żurawiny mrożonej bądź świeżej
1,5 szklanki soku pomarańczowego
1 pomarańcza wraz ze skórką
opcjonalnie można dodać miąższ z pigwy
1- 1,5 szklanki cukru
przyprawy: chilli w proszku, imbir, gałka muszkatołowa, kardamon (po ok 1/2 łyżeczki, można dać mniej lub więcej, do smaku)
Żurawinę przebraną i umytą wrzucamy do garnka z grubym dnem. Zalewamy sokiem pomarańczowym, dodajemy przyprawy i czekamy, aż owoce pod wpływem temperatury zaczną pękać. Wydają wtedy charakterystyczny odgłos. Ścieramy na tarce skórkę z pomarańczy, sam miąższ wydobywamy spod białych błonek (są one gorzkie, więc lepiej się ich pozbyć) i kroimy, bądź rwiemy na kawałeczki. Pigwę obieramy i pozbywamy się gniazd nasiennych. Kroimy w małą kosteczkę. Owoce i skórkę z pomarańczy dodajemy do garnka i przysmażamy ok 10 min. Po tym czasie dodajemy cukier. Trzymamy na małym gazie, często mieszając, aż nie otrzymamy odpowiedniej dla nas konsystencji i zgęstnienia (mi zajęło to ok 40 min).
Następnie na gorąco wkładamy do słoiczków i zakręcamy. Stawiamy do góry dnem. Bądź pasteryzujemy jeszcze ok 15 min.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz