Kolejna rzecz za którą długo się zabierałam, słuch o jej kapryśności podcinał mi skrzydła. Wstrzymywałam się, aż do dziś, kiedy to z braku laku, bez większego oczytania, ot tak po prostu zrobiłam i wyszło. Może nie idealnie, ale w smaku nie pozostawiał wiele do życzenia. Całe zadanie przebiegało jednak w skupieniu i lekkich nerwach, a jako, że emocje przedostają się do jedzenia suflet wyrósł nieco krzywo...jakby wiercił się z niecierpliwości w piekarniku.
Składniki na 6 kokilek (w miarę małych):
120 g dobrej jakościowo, gorzkiej czekolady
120 ml mleka
15 g mąki kukurydzianej
2 jajka
80 g cukru pudru
szczypta soli
odrobina zimnego masła do wysmarowania kokilek
Składniki powinny być w temperaturze pokojowej (prócz masła do natłuszczenia foremek).
Kokilki smarujemy twardym kawałkiem masła po brzegach, robimy to kantem wykrojonej kosteczki masła i lecimy od samego spodu do góry, jakbyśmy chcieli narysować pionową kreskę. W ten sposób ciasto ma na czym się "oprzeć" i pędzi do góry.
Mleko w garnuszku doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy mąkę kukurydzianą i energicznie mieszamy, by pozbyć się grudek. Trzymamy na ogniu (stale mieszając), aż masa nam się zagotuje. Zdejmujemy z palnika i dodajemy połamaną w kostki czekoladę. Mieszamy, aż do jej rozpuszczenia. Nastawiamy piekarnik na 195 stopni.
Oddzielamy żółtka od białek. Do masy (o ile nie jest gorąca już) dodajemy żółtka i chwilkę miksujemy, do połączenia składników. W drugiej misie ubijamy na sztywno białka wraz ze szczyptą soli . Pod koniec miksowania dodajemy cukier puder łyżka po łyżce.
Do naszej czekoladowej masy delikatnie przekładamy ubite białka i łączymy szpatułką. Nakładamy ciasto w kokilki, pozostawiając od góry 1/5 wolnego miejsca (nałożyłam po brzegi i z kilku mi wyleciało ciasto).
Formy powinniśmy przed włożeniem wytrzeć dokładnie na rantach, jeśli podczas wlewania coś nam się ubrudziło.
Wkładamy do piekarnika na 12 min. Jeśli chcemy mieć mocniej spieczone na 3 min dłużej.
P.S. Pod żadnym pozorem piekarnika nie otwieramy w trakcie pieczenia.
Podajemy od razu, na ciepło. Można udekorować prósząc cukrem pudrem, bądź startą czekoladą. Słodycz sufletu dobrze komponuje się z kwaskowatymi lekko malinkami, warto je mieć pod ręką. :)
Przepis, którym się posiłkowałam znajdziecie tutaj.
wyszedł Ci na prawdę pięknie! pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuń