Większość ludzi uwielbia wesela, może nie wszyscy są takimi maniakami jak Jane z "27 sukienek", ale cieszą się na ich myśl. Kobiety planują swoje wesela i śluby jako małe dziewczynki. Krój sukienki, białe obrusy, dekoracje, balony w serduszka, a wszystko to porządnie zakropione wódką.... Stój! Wątpię, by małe dziewczynki wybierały w myślach marki alkoholi, które serwowane będą na ich imprezie życia.
Jeśli chodzi jednak o mnie, to nie wiem z jakiej kołyski wypadłam i dlaczego rodzice mi o tym nie powiedzieli, ale nigdy nie byłam fanką wesel. Miliony ludzi, wielka sala, ołtarz...nie, nie. To nie dla mnie. Lubię skromne, kameralne imprezy, najlepiej na otwartym terenie. Za zorganizowanie takiego przyjęcia weselnego zamierzam się zabrać. Bez spiny, bez lansu, długich sukienek z satyny i szpilek na 15 cm (omg!) obcasie. Najbliższa rodzina, najbliżsi znajomi...tyle. Do wykorzystania mamy piękny, duży ogród, miejmy nadzieję ładną pogodę (ślub planowany na lipiec) i skromny, ograniczony budżet (który pewnie podwoimy).
Z narzeczonym zamierzamy zrobić też coś innego niż większość polskich emigrantów, mianowicie ślub planujemy wziąć na terenie Polski, ale w Niemczech, czyli Polskiej Ambasadzie w Berlinie. Dlaczego? Nie chce obarczać swojej mamy, ani teściowej milionem przedślubnych problemów organizacyjnych, a sama nie mam czasu na dopilnowanie takich spraw w Polsce.
Poza tym, dzięki temu, mam lepszy pretekst, by odejść od standardowego polskiego weselicha, na rzecz kameralnego, niestresującego przyjęcia ogrodowego.
Co mi się marzy i co podoba? Poniżej znajdziecie kilka przeuroczych propozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz